Programowanie bębnów
Zwróć uwagę, że większość przebojów ma stosunkowo prosty rytm, który jest ewentualnie urozmaicony różnymi „smaczkami”, których nie ma zbyt wiele. Pamiętaj też, że żywi perkusiści mają najwyżej cztery kończyny i nie ma sposobu, aby jednocześnie uderzyć w siedemnaście bębnów. Nie ma więc powodu, aby Twoja ścieżka rytmiczna była tak bogata. Poza tym nie będziesz miał już miejsca na inne elementy Twojego przeboju, takie jak bas, gitary, czy Twoją kilerską solówkę na syntezatorze.
Jeszcze trochę o bębnach
Nie po to zainwestowałeś w program DAW i sześćset terabajtów próbek, żeby Twoje bębny składały się z trzech instrumentów na krzyż. Chcesz, aby były wyjątkowe. Ale pamiętaj, że droga do oryginalności nie prowadzi przez mnożenie bytów. Popracuj raczej nad oryginalnym brzmieniem (stwórz nowe próbki przez nakładanie na siebie tych istniejących), dołóż fajne efekty (reverb na stopie to nie jest taki głupi pomysł), przesuń o kilka-kilkanaście milisekund w przód lub w tył ścieżkę werbla lub hi-hatu. Twój wirtualny bębniarz ożyje.
Nie umiem programować ścieżek rytmicznych!
Na to są sposoby. Skorzystaj w gotowych plików MIDI, które dołączone są do Twojego programu DAW lub do wirtualnego perkusisty (np. EZ Drummer). Takie pliki nagrane są przez prawdziwego perkusistę, nie są zaprogramowane, żyją. Odpal jakiś rockowy lub jazzowy zestaw (spokojnie, to tylko punkt wyjścia), załaduj ciekawe „groovy” z MIDI, a potem zmień zestaw na elektroniczny. Usłyszysz tętniący życiem rytm w nowoczesnym wydaniu. Poeksperymentuj z różnymi próbkami. Stworzysz znakomitą podstawę rytmiczną do nowego utworu, a inspiracja przyjdzie sama.
Dobre brzmienie niejedno ma imię
Zwróć uwagę, że atrakcyjne brzmienie (pętli, syntezatora, bębnów), to nie tylko źródło (próbka, preset). To także, a czasem przede wszystkim efekty. Umiejętnie dobierając składniki sekcji FX, takie jak pogłos, delay czy efekty modulacyjne (flanger, phaser), a nawet rytmiczne (stutter, arpeggiator) możesz stworzyć niemal coś z niczego. Więc jeśli brakuje czegoś Twoim padom czy innym smyczkom, nie dokładaj oscylatorów, tylko popracuj nad atrakcyjnymi efektami. „Efekt” murowany.
Najlepszy efekt, to taki, którego nie ma
Czyżbym miał teraz zaprzeczyć temu, co napisałem przed chwilą? I tak, i nie. Efekty przepięknie wzbogacają produkcję, ale nie mogą jej zdominować. Jest wiele utworów, w których wokal wręcz tonął w pogłosie, do tego stopnia, że nie można było zrozumieć słów, a gitara była tak „chorusowa”, że poszczególne akordy brzmiały identycznie. Pamiętaj, efekt to dodatek. Powinien podkreślać te cechy, które chcemy uwypuklić. Poza tym, pracując nad miksem, stopniowo „przyzwyczajasz” się do włączonego efektu, staje się on dla Ciebie „oczywisty” i stopniowo dodajesz go coraz więcej. Cofnij się o krok! Dodaj tyle efektu, żeby Ci się spodobało to co słyszysz, a następnie lekko się cofnij. Twoi fani to docenią.
Gdybym tylko miał/miała ten plugin (syntezator, efekt, kompresor…)
Tak tak, wszyscy kochamy nowe zabawki. Ale jednak powiemy Ci: nie idź tą drogą! Poznaj to, co masz, przeczytaj instrukcję,
poeksperymentuj. Najlepsze pomysły rodzą się z ograniczeń i poszukiwań. Pamiętaj, ktoś inny może mieć ten sam sprzęt i na pewno także zachwycił się presetem 001. Ty jesteś wyjątkowy, więc musisz iść dalej i głębiej. Poznaj swoje instrumentarium i wyciśnij z niego to, czego inni nie umieją, lub im się nie chce.
Tekst pochodzi z magazynu „AudioPlay”.