Jak miksować wokal?

27.07.2018

Jak miksować wokal?

Zadbaj o wokal, aby poprowadził cały utwór

Posłuchaj swoich ulubionych piosenek. W dziewięciu przypadkach na dziesięć najbardziej będziesz pamiętać wokal. W końcu to piosenki, czyli rzecz śpiewana. Tekst, melodia, wykonanie, emocje. Głos ludzki posiada je wszystkie, czyli jego przekaz jest najpełniejszym ze wszystkich instrumentów. Powinieneś więc umieć zadbać o wokal, tak aby poprowadził cały utwór. Powinieneś podkreślić te elementy, które są ważne z punktu widzenia twórcy i wykonawcy.

Nie podnoś głosu na artystę

Aby wokal zmiksować, trzeba go najpierw nagrać (chyba, że otrzymujesz gotowe nagranie).
Pamiętaj, wokal to wykonawca, artysta. Jako rzemieślnik musisz zadbać o dobre samopoczucie artysty, ponieważ zależy Ci na jak najlepszym wykonaniu partii, którą zarejestrujesz. Postaraj się więc o miłą atmosferę, właściwą temperaturę, oświetlenie i szklankę wody. A następnie przygotuj idealny miks słuchawkowy, dodaj efekty, jeśli wykonawca sobie życzy, i nagrywaj. Powtarzaj tyle razy, ile trzeba, ale ani razu więcej. Głos też człowiek i podlega zmęczeniu.
Ustaw prawidłowo mikrofon oraz pop-filtr. Mikrofon na wysokości ust, ale nie wyżej, żeby nie trzeba było zadzierać głowy, bo wpływa to ujemnie na głos. Odległość od mikrofonu zależy od rodzaju nagrania – im cichsze i wolniejsze, tym bliżej. Zazwyczaj 20–40 cm, ale poeksperymentuj. Jeśli nagrywasz w mniej niż idealnym pomieszczeniu, zastosuj Reflexion Filter lub podobny wynalazek.
Jeśli chodzi o stronę techniczną, to nagrywaj przez dobry preamp lub interfejs audio, bez dodatkowych polepszaczy typu EQ i kompresor. Żyjemy w czasach cyfrowych i obróbką audio zajmiemy się później. Nie nagrywaj zbyt głośno! W dobie 24-bitowych plików i niskoszumnych przedwzmacniaczy mikrofonowych nagranie, które osiąga połowę skali jest nagraniem o znakomitej jakości. A przesterowanego zapisu nie naprawisz.

Wielkie porządki

OK, nagranie wykonane. Teraz będziesz mógł popracować w spokoju. Na początku zajmij się najnudniejszymi czynnościami. Wycinasz wszystkie przerwy, szumy, mlaśnięcia, tupnięcia itp. Poprawiasz timing, jeśli to konieczne, wyrównujesz głosy w chórkach. Jeśli jest ich sporo, przy niektórych wyciszasz lub całkowicie wycinasz głoski wybuchowe (s, f, cz itd.), ponieważ będą się na siebie nakładać i zdominują chórki, które są bardziej instrumentem niż głosem.
Jeśli wykonanie jest mniej niż idealne, bierzesz się za strojenie. Co, AutoTune w mojej produkcji? Nigdy! Błąd. Czasy są takie, że słuchacz oczekuje idealnego wokalu. Oczywiście, jeśli wokalista jest bardzo wysokiej klasy, to pracy będzie mało albo w ogóle. Ale najczęściej tu i tam trzeba poedytować. Osobiście wolę narzędzia precyzyjne typu Melodyne, gdzie z każdą nutą pracujesz oddzielnie, jak w MIDI. Słuchaj też wokalu w kontekście miksu, bo czasem drobne zafałszowania dodają mu uroku i autentyczności i wcale nie trzeba ich na siłę naprawiać. Twój słuch i smak muzyczny będą tu nieocenione.

Gdy wykonasz już te czynności, możesz brać się za część techniczno-kreatywną. Pamiętaj, bez części „sprzątającej” nie przystępuj do części zasadniczej!

Dwa rodzaje głosu

Miksowanie wokalu jest bardzo szerokim zagadnieniem. Wiele zależy tu od gatunku muzycznego i charakteru danego utworu. Różne gatunki traktują wokal inaczej. W produkcjach pop jest on absolutnie najważniejszy, ponieważ to on decyduje o powodzeniu produkcji. W rocku jest już troszkę cichszy, podobnie np. w metalu. W muzyce akustycznej, poezji śpiewanej czy piosence aktorskiej znów jest najważniejszy, ale ma kompletnie inny charakter niż w popie i będzie wymagał innych narzędzi (lub innych ustawień tych samych narzędzi). Warianty można mnożyć, ale pewne reguły obowiązują prawie zawsze.

Po pierwsze, wytnij niski dół. Poza chórami cerkiewnymi w wokalu nie ma informacji poniżej 70–80 Hz. Tam są tylko zakłócenia i elementy niepotrzebne i należy je wyeliminować, aby nie zabierały cennej energii z miksu.
Po drugie, głos ludzki w świecie codziennym i w nagraniu to dwa różne głosy. W nagraniu musi się dogadać z innymi elementami miksu. Zazwyczaj wymaga lekkiego osłabienia w okolicach 350–450 Hz oraz lekkiego podbicia w zakresie 2-3 kHz (który to zakres odpowiada za zrozumiałość przekazu i na ten zakres jesteśmy najbardziej wyczuleni). Nowoczesne nagrania wymagają też dodania „powietrza”, czyli podbicia filtrem półkowym pasma od 6–7 kHz w górę. Ile? To zależy od danego głosu i gatunku muzycznego. W niektórych odmianach popu czy elektroniki te podbicia mogą szokować.
Korekcją nadajemy charakter brzmieniowy partii wokalnej i ten element jest niezwykle ważny. Oczywiście będziesz wracać do niego w trakcie miksu w celu dokonania poprawek.

Nieuchronność kompresji

Druga podstawowa kwestia to głośność, a raczej jej zmiany. Najwięksi z największych spędzają nad tym elementem mnóstwo czasu. Co robią? Tworzą automatykę głośności, „wyrównując” poziom wokalu, aby był dobrze słyszalny przez cały utwór. Dlaczego nie użyją kompresora? Bo kompresor zawsze wprowadza dodatkowe „efekty”, których na tym etapie nie chcemy. Jeśli różnica pomiędzy najcichszymi i najgłośniejszymi fragmentami jest duża, żaden kompresor nie poradzi sobie z tym bezboleśnie, a słuchacz natychmiast wyczuje, że coś jest nie tak. Lepiej więc zacisnąć zęby i wziąć się za „rysowanie” automatyki. Dopiero po wykonaniu tej czynności bierzemy się za kompresję.
Kompresor może cudownie podkreślić charakter i emocje w wykonaniu, ale może też wszystko zrujnować. Poza wybranymi gatunkami muzycznymi kompresja powinna być niesłyszalna, czyli wokal musi brzmieć naturalnie. Inna sprawa, że dzisiaj trudno zdefiniować, co jest naturalne, a co nie. Współczesna muzyka to ogromna ilość kompresji na wszystkim, co nie znaczy, że musimy ślepo za tym podążać. Ale wokal skompresować trzeba.
Na początek zastosuj w miarę szybki kompresor z niezbyt dużym ratio (maks. 4:1) i niezbyt nisko ustawionym progiem (Treshold), tak aby kompresor działał tylko przy pojedynczych nutach. Nie przesadzaj z atakiem, natomiast wybrzmiewanie (Release) może być dość szybkie. Kompresor ten ma za zadanie wyłapać wszystkie różnice, które umknęły nam na etapie automatyki. Znakomicie sprawdzą się tu wszelkie klony nieśmiertelnego 1176. Potem dodaj drugi kompresor, tym razem łagodny i powolny, np. LA-2A. Może być lampowy, ale nie musi. Tutaj możemy zastosować głębszą kompresję (nawet 6-7 dB), tym razem z dłuższym atakiem i wybrzmiewaniem. Ten kompresor nada naszemu wokalowi profesjonalnego charakteru.

Nie zapominajmy o de-eserze. Sam pop-filtr nie wyeliminuje wszystkich zgłosek wybuchowych, a dodatkowo „wyjdą” one podczas kompresji. Znowu, niektórzy magicy wolą wyciszać wszystkie „esy” i „popy” automatyką, ale jeśli jesteś niecierpliwy, to sięgniesz po de-eser. Nie przesadzaj, bo wokalista zabrzmi, jakby seplenił.
Po dokonaniu tych operacji posłuchaj: być może wokal straci nieco „góry”, którą możesz dodać kolejnym korektorem, tym razem z gatunku „kreatywnych” i szerokobrzmiących, jak np. Pultec. Dodaj troszkę góry, może nieco dołu, posłuchaj razem z innymi instrumentami. Porównaj z profesjonalną produkcją, zresztą rób to na każdym etapie miksu.

Kolejne procesory na ścieżce wokalu będą zależały od bardzo wielu czynników. Niektórzy dodają exciter, który „upiększa” górę i wysoki środek, ale musisz być wykazać dużą ostrożność, żeby nie przesadzić. Inni dodają lekki przester, który następnie „domiksowują” w celu uzyskania większej zadziorności i lepszej separacji w miksie. Ważny jest umiar.

Szlif efektem

Co dalej? Efekty! Wszelkie pogłosy, delay, chorus, doubler, pitch-shifter i co tam tylko masz pod ręką. Poza „kanonicznymi” efektami typu reverb i delay każdy inny leży już w zakresie kreatywnym, ale znowu pamiętaj o umiarze. Słuchacz jest zainteresowany przekazem, a dopiero później dodatkami. Jeśli nie zrozumie, co śpiewa wokalista, przełączy na coś innego i żadne efekty tu nie pomogą.

Staraj się oddzielić wokal od efektów przestrzennych. Wokal musi być w środku panoramy, a efekty raczej po bokach. Nie bój się rozstrzelić ich po samych krańcach. Jeśli partie wokalne zawierają drugi głos (dublowanie), zmiksuj go o wiele ciszej i z mocniejszą kompresją i de-eserem. Jeśli dublowanie jest podwójne, głosy możesz rozstawić w panoramie i lekko odstroić. Jeśli zaś mamy do czynienia z głosami harmonicznymi, to musisz poeksperymentować. Sprawdź, czy nie kolidują z innymi instrumentami, skompresuj je mocno, ponieważ stanowią tło i są raczej instrumentem, a przekaz idzie z wokalu głównego.

Zawsze miej pod ręką nagrania referencyjne w gatunku zbliżonym do miksu, nad którym pracujesz. Dzięki temu nie „odlecisz” i zachowasz spójność swojej produkcji. Korzystanie z cudzych nagrań to nie wstyd. Ktoś to już zrobił i warto skupić się na efekcie artystycznym.

Jak już porządnie zmiksujesz wokal, to zdziwisz się, jak niewiele więcej potrzebujesz. Nagle te wszystkie podwojone (potrojone, poczworzone, po…) gitary czy syntezatory nie będą już tak ważne, bębny obędą się z mniejszą ilością przeszkadzajek, a utwór i tak zabrzmi znakomicie. Poświęć czas na wokal.

Tekst pochodzi z magazynu „AudioPlay” (Nr 2/2016).

Pozostałe zagadnienia

Made by OSOM